Ja Kuku, czyli powiew swieżości

Do tej pory grzecznie siedziałem z boku i obserwowałem,  a pod nieobecność D. czytałem te jej pożal się Boże porady dla potencjalnych domów tymczasowych. Gdy odkryłem jednak, że nam też wolno (Teofil – mój wzór niedościgniony), postanowiłem przejąć sprawy w swoje łapy… a właściwie tylko klawiaturę… nie będę przesadzał z innymi sprawami…

Koty na traktory! No bo kto lepiej zna naturę kocią? Kto lepiej doradzi i wyjaśni? D. się tylko wydaje, że dużo wie. Tak na prawdę wie tylko tyle, na ile ją do tej wiedzy dopuszczamy, MY, koty 🙂 Poza tym za niedopuszczalne i niezwykle nudzące uznałem jej osobiste wycieczki z kotami niezwiązane. Nikt tego nie czyta. Co może być ciekawszego od kotów? Nie oszukujmy się. Nie ma takich tematów! I te niebezpieczne zachwyty nad obcymi tymczasami :/ Bez przesady. Wystarczy, że im szuka domów i że tolerujemy ich obecność… po co zaraz te ochy i achy…

To był najwyższy czas, bym interweniował. Będę tu Wam pisał. Wy macie czytać (mam problemy z ignorowaniem mnie i jakąkolwiek krytyką). A… i jeszcze jedno – moja postać taty, opiekuna została przez D. zdecydowanie przerysowana. Niektóre maluchy bardzo mnie wkurzają. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, bo jestem bardzo dobrze wychowanym kotem i swe antypatie (w przeciwieństwie do Rudego i Beńki) okazuję taktownie, ale bywa że czasem zmuszony jestem je okazać.

A jeśli już mowa o Rudolfie i Beńce, to uznałem, że skoro są rezydentami naDrapaku na takich samych warunkach (tylko teoretycznie na takich samych), to czasem też im coś pozwolę napisać. Ostrzegam jednak lojalnie. Po ich piórze i erudycji za wiele bym się na Waszym miejscu nie spodziewał.

Kuku

Tu miałem dodać jakieś swoje zdjęcie z dumnie wypiętą piersią i wyraźnie zarysowaną muskulaturą mojego nieprzeciętnego ciała, ale okazuje się, że D. wszystkie takie zdjęcia gdzieś skrzętnie poukrywała, bo nic na tym komputerze nie mogę znaleźć. :/ Uznałem więc, że fotografia z dzieciństwa będzie równie odpowiednia. Byłem od zawsze słodki, więc wcale mnie to nie dziwi, że gdy D. ujrzała mnie w trawie, nie mogła się oprzeć mojemu urokowi. Kto by się oparł?

A teraz wybaczcie. Służba nie drużba. Idę na balkon poobserwować muchy.

6 thoughts on “Ja Kuku, czyli powiew swieżości

  1. Hej braciszku …. tu Lolo (obecnie Leon )… Twój ukochany braciszek…. 😉 myślę, że pamiętasz mnie jeszcze… Poszukaj proszę jakiegoś zdjęcia naszego wspólnego u swoich człowieków i prześlij do mojej Pańci na pocztę… . 😉
    A może kiedyś byśmy się spotkali i pogadali?? Już prawie 2 lata się nie widzieliśmy 😉
    Pozdrawiam serdecznie Leon

  2. Uroczy ten kociak! 🙂 Ja się cieszę, że po 2 latach bezkocich wreszcie zawita do mnie kotek pewien 🙂 bo już myszy wyczuły, że mogą bezkarnie harcować!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s