Kiedy ma się przedszkole…

Godzinami można patrzeć na maluchy, na igraszki, zabawy, pościgi, zapasiki inne wymyślne formy spędzania kocięcego czasu. Boskie Smakołyki  (Beza, Pulpet, Muffina i Klusia) są wyjątkowo urodziwe – okrągłe głowy i te blisko osadzone, niedodające intelektu oczęta – można przepaść z kretesem.

Maluszki w samą porę trafiły o ciepłego mieszkania, bo w tym roku zima zaskoczyła nie tylko drogowców. :/ 

Kocięta są zdrowe i czekają u mnie na swoich opiekunów. Przyznam się szczerze, że wcale mi się nie śpieszy… niech sobie czekają, aż ja zdążę się nasycić tym nieziemskim widokiem 🙂

Narodziny motyla

Galeria

This gallery contains 36 photos.

Łapka należy do tych kotów, które na pierwszy rzut oka nie wzbudzają większych emocji. Buraska jak to buraska i jeszcze mocno wypłoszona. Tego kwiatu… pomyślałam sobie, gdy przyjechała do mnie na tymczasowy tymczas. Zaszyła się na trzy dni za kanapą, a ja… ja się bardzo pomyliłam… … Czytaj dalej

Dobrý deň, mačko

Każdemu mojemu wyjazdowi wakacyjnemu towarzyszy historia z kotem w tle. To tak oczywiste, że przy dłuższym nienapotykaniu kota, zaczynam się lekko niecierpliwić. 😉 Gdy poznałam „gospodarzy” kwatery po słowackiej stronie Tatr Wysokich w Nowym Smokowcu, nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego. Urocza psinka w towarzystwie rozbrykanego rudzielca. Kilka fotek. Przyjemny widok.

Wydawało się jednak, że Skalnaté pleso na wysokości 1751 metrów, to miejsce już niezbyt przyjazne europejskim dachowcom, a jednak… Proszę Państwa oto kot europejski wysokogórski 😉

Chwila na odpoczynek, drapanie za uchem, drapanie pod brodą, łyk wody (on ze strumyka ja z butelki) i każde poszło w swoją stronę. 🙂

Tymczasowy duet

Galeria

This gallery contains 18 photos.

Imbir i Groszek, półroczni, wykastrowani, szukają domu już od jakiegoś czasu i mimo zjawiskowej, nieco egzotycznej urody coś im się nie wiedzie. Teraz, gdy rozpoczął się „baby boom” wśród kotów, ich szanse wydają się jeszcze mniejsze. A przecież nie każdy chce małego, … Czytaj dalej

Jaja sznurkowe

Sznurek jutowy na początku nie wydawał mi się dobrym rozwiązaniem… wiadomo… koty…, ale to wcale nie jest taki zły pomysł. Po świętach takie jajo będzie stanowiło doskonałą zabawkę. Po co ma leżeć przez cały rok i kurzyć się w zakamarkach pawlacza lub piwnicy.

Proszę Państwa oto jaja sznurkowe, czyli zabawka dla kota i ozdoba wielkanocna w jednym 😉

Ringo vel Miecio

Mietek – idealny kandydat, dla kogoś, kto szuka kota spełniającego następujące warunki:
– potężne rozmiary i grube łapy,
– wielkie, „mysie” uszy,
– nachalna wylewność w okazywaniu uczuć,
– bezkonkurencyjna zdolność do niszczenia piórek na patyku,
– niewybredny i nieokiełznany apetyt,
– bezdyskusyjna uległość przy zabiegach higienicznych i wizytach weterynaryjnych 🙂

Tymczas za tymczasem

Trudno jest przewidzieć, kiedy na horyzoncie pojawi się wymarzony dom dla tymczasowego kota. Przy kotach niepełnosprawnych, to jeszcze bardziej karkołomne zadanie. Najlepiej założyć, że taki maluch trochę u nas zabawi i jest też takie prawdopodobieństwo, że z malucha zrobi się staruch, a przynajmniej nastolatek 😉

Trusi się jednak poszczęściło. Nie zasiedziała się dziewczyna długo. A dom do którego trafiła? Takiego miejsca życzyłabym sobie dla każdego mojego podopiecznego.

Trusia zamieszkała na Mokotowie w stolicy, a jej miejsce szybciutko zajął kolejny kociak. Ringo ma pół roku i wygląda jak klon słodkiego Lolka, ale jest większy… znacznie większy… znacznie, znacznie większy… Trochę drżę na myśl, co z niego wyrośnie ;D

Może weźmie go jakiś wielbiciel olbrzymich, dzikich kotów, który zapragnie mieć nieco zminiaturyzowany ich odpowiednik w swoim M 😀

Gość wigilijny

Trusia, to kolejny nasz tymczasowy nabytek. Trafiła do mnie w ramach roszad wolontariackich na tzw. „doswojenie”. Dziewczynka jest nieco płochliwa, ale to nikogo nie powinno dziwić, zważywszy na to, co przeszła mieszkając na ulicy. Kotka została znaleziona z wyrwanym splotem barkowym i do końca życia będzie miała niesprawną łapkę. Jej to oczywiście w niczym nie przeszkadza. Bawi się, biega, figluje z innymi kotami. Ale nowy opiekun musi być wyjątkowy, bo Trusia jest wyjątkowym kociakiem…

I jest niezwykle urodziwa 🙂

ryzyk-fizyk

Nie mogłam się powstrzymać. Przystrojona choinka ma w sobie taki urok… Zachowałam wszelkie środki ostrożności. Na drzewku nie pojawiły się żadne ozdoby tłukące lub robiące kotu krzywdę.

Nie obyło się bez małych szkód, ale okazuje się, że Kuku nie jest takim rozbójnikiem, za jakiego go uważałam. Straty niewielkie – dwukrotnie wykopana ziemia z doniczki, parę zrzuconych aniołków, rozsypane igły. Widok cudnej choinki i uśmiechniętego Kuku – bezcenne 😀

No i aby tradycji wigilijnej stało się zadość pojawił się niespodziewany gość 🙂 Ale o tym innym razem…

Znaleziątko

Czy w wymuskanym blogu, gdzie urocze kociaki zerkają z każdej fotografii, jest miejsce na smutek i cierpienie? Kierować się tym, co inni chcą oglądać, przy czym wypoczywają, relaksują się i regenerują, czy tym co zobaczyć powinni? Moją intencją rozpoczynając przygodę z blogowaniem, było pokazanie prawdziwych emocji, które towarzyszą prowadzeniu domu tymczasowego oraz pracy na rzecz bezpańskich zwierząt. Ostrzegam więc – nie zawsze będzie cukierkowo…

Praca wolontariusza fundacji prozwierzęcej, to nie tylko przytulanie mięciutkich futerek, a właściwie – przede wszystkim nie to. Mając duszę społecznika, czując potrzebę pomagania, trzeba mieć świadomość, że niejeden obrazek, którego będziemy świadkiem zmrozi nam krew w żyłach lub przynajmniej nas mocno zasmuci.

Początkowo wydawało mi się, że widok chorego zwierzęcia, krwi, odchodów czy zabiegu operacyjnego będzie czymś czego „nie przeskoczę”. Teraz wiem, że dla dobra zwierzęcia włącza mi się tryb „cold bitch” i jestem w stanie przetrzymać wiele. Może później, gdy już emocje opadają, czasem coś pęknie, zejdzie powietrze, popłynie łza. Wtedy to już nie ma większego znaczenia, bo zadanie zostało wykonane.

Od wczoraj leczymy malutkie „znaleziątko” – czarną dziewczynkę napotkaną, gdy leżała bezwładnie na środku chodnika. Kotka jest bardzo chora, ale walczymy i teraz tylko to się liczy…