Kotek swojego Pana

Nieco markotny ostatnimi dniami Rudolf odzyskał pogodę ducha, gdy jego ukochany Pan powrócił do domu po trzech tygodniach nieobecności. Zazwyczaj nienachalny, odrobinę wyniosły, łaskawie pozwalający się pogłaskać – tym razem natarczywie domagał się pieszczot, rujnując w ciągu jednego dnia, tak długo budowany wizerunek humorzastego królewicza.

Rudolf i jego Pan

Rudolf i jego Pan

Rudolf i jego Pan

masaż głowy

Rudolf i jego Pan

Rudolf i jego Pan

Rudolf i jego Pan

Rudolf i jego Pan

ekstaza

– Nie wyjeżdżaj już więcej na tak długo. Będę grzeczny. Obiecuję.

Lover and bodyguard

Każdą swoją podopieczną kocha bezgranicznie, całą mocą swojego czarnego, futrzastego serducha. Jest kompanem do zabaw, karcącym ojcem, bratem, stróżem, higienistą. Żadnej nie daje odczuć, że były przed nią inne i że z pewnością będą po niej następne. Delikatny, czuły, oddany, męski i obowiązkowy – taki jest Kuku. Po prostu – lover i bodyguard w jednym.

Tata Kuku

Instynkt tacierzyński Kuku kwitnie. Dumnie przechadza się po mieszkaniu zerkając od czasu do czasu, czy cała rebiata podąża za nim. Nadzoruje zapasiki i figle. Czasem skarci. Podczas posiłków pilnuje, czy przypadkiem, któremuś maluchowi nie dzieje się krzywda, czy Rudolf nie podkrada, czy Beńka nie bije… Po posiłku wygodnie się układa a na nim maluchy wtulone jak w poduchę.


Sjesta z tatą Kuku.