naDrapaku nie jest zawieszony w próżni. Wokół jest jeszcze środowisko „okołokocie”. :), czyli znajomi mniej lub bardziej lubiący koty, trochę zaprzyjaźnionych karmicieli oraz inne domy tymczasowe. Tych ostatnich jest najmniej i są na wagę złota, więc musimy trzymać się razem. To wzajemne wsparcie czasem polega, tak jak w przypadku Migotki, na kocich roszadach spowodowanych „nieatrakcyjnymi” okolicznościami.
Panna Migotka trafiła do mnie od Gosi, gdzie przebywając na tymczasie, jej socjalizacja szła bardzo opornie. Co więcej, opornie szła również nauka korzystania z kuwety! Wspólnie z Gosią ustaliłyśmy, że zmiana miejsca, bardziej intensywny kontakt z ludźmi i towarzystwo dobrze wychowanych kotów salonowych może to zmienić. 🙂
Do przyjęcia Migotki przygotowałam się pieczołowicie. Wzrosła liczba misek, zabawek a w szczególności KUWET. Pierwsze dni nie wróżyły szybkich postępów, aż tu nagle nastąpił natychmiastowy przełom. Wszystko stało się w jednym momencie… w jednym momencie Migotka przeobraziła się w kuwetowego czyściocha i nieziemskiego miziaka. Takie cuda nie zdarzają się często, ale jak już się zdarzą, to nie ma co narzekać i dociekać. Prawda? 😀
Tym sposobem „kieszonkowa” Migi o cudnym marmurkowym futerku jest gotowa do adopcji.