Jaja sznurkowe

Sznurek jutowy na początku nie wydawał mi się dobrym rozwiązaniem… wiadomo… koty…, ale to wcale nie jest taki zły pomysł. Po świętach takie jajo będzie stanowiło doskonałą zabawkę. Po co ma leżeć przez cały rok i kurzyć się w zakamarkach pawlacza lub piwnicy.

Proszę Państwa oto jaja sznurkowe, czyli zabawka dla kota i ozdoba wielkanocna w jednym 😉

Produkcja pełną parą

Piękne, drewniane magnesy, ręcznie malowane przez Gosię. Chirurgiczna precyzja, to jej domena. Te cudeńka też pojawią się na zbliżającym się jarmarku świątecznym. Aż grzech byłoby nie przybyć na taaaaaaką imprezę 🙂

Kiedy i gdzie? 17 grudnia w pasażu handlowym marketu „Piotr i Paweł” w Piotrkowie Trybunalskim. Zapraszam serdecznie w imieniu swoim, swoich tymczasów i wszystkich pozostałych podopiecznych Fundacji „Kocia Mama”  🙂

Problem kociarza gadżeciarza

Pewnie nie ja jedna tak mam, że gdy tylko zobaczę coś z kotem, to muszę to mieć, choćby się waliło i paliło. Tym sposobem kolekcja kocich gadżetów, przedmiotów użytkowych i zupełnie nieużytkowych rośnie w zatrważającym tempie. Mały problem, jeśli to torba lub kolczyki, da się jeszcze gdzieś upchnąć, czasem nawet można trafić na niepowtarzalną perełkę. Ale parawan z kotem dla kuwety (na dodatek w małym mieszkaniu)? Lekka przesada… A tak bardzo zachorowałam 😦

Na szczęście nie jest dostępny na naszym rynku (nawet nie wiem, gdzie go wyszperałam), a nim zrobię sobie sama, to może pierwsze zauroczenie minie 🙂

Profesjonalny warsztat

Rzuciłam się w wir filcowego szycia. Nie przypuszczałam, że tak mnie to pochłonie. Zawsze uciekałam na widok igły zarówno lekarskiej, jak i krawieckiej 😉 Kolorowe materiały, szpulki z kordonkiem i muliną, błyszczące koraliki, a na końcu… poważny Filcur srogo zerkający na swojego Dżepetta. 

Oczywiście bez silnego motywatora obejść się nie może…

Zabawy z filcem, czyli Filcury i Filciątka

Słomiany zapał, którego jestem niezbyt dumną posiadaczką, zmusza mnie do notorycznych poszukiwań nowych bodźców i inspiracji. Aby całkowicie nie znienawidzić jednej rękodzielniczej techniki muszę ją na jakiś czas zarzucać i zajmować się czymś zupełnie nowym. Potem z przyjemnością do tego wracam.

Zauroczona Filcotkami (niedługo stanę się szczęśliwą „opiekunką” jednego z nich) postanowiłam spróbować swych sił w materii filcowej. Na początek brochy…



Kot dekupażowy

Powracająca, z mniejszymi lub większymi przerwami, fascynacja decouapge’em.

To pracochłonne zajęcie ma niesamowicie terapeutyczny wpływ na skołatane nerwy. Skupiając się na drobnych szczegółach tworzonego przedmiotu zapominam na chwilę o problemach mijającego dnia. Tym razem powstało ozdobne lusterko… z kotem oczywiście.