Bezpieczeństwo
– Znam swojego kota doskonale. Nie w głowie mu skakanie z balkonu za byle ptaszkiem. Ręczę za niego. To staruszek, któremu tylko wylegiwanie się i jedzenie w głowie. Uchylne okno? Nigdy nie widziałem, by się nim interesował. Jest za gruby. Nie przeciśnie się nie ma mowy. Poza tym te wszystkie zabezpieczenia, siatki, to chyba lekka przesada. Jak żona powiesi skrzynki z kwiatami? Będę czuł się zamknięty w klatce, nie mówiąc już o kosztach, jakie trzeba ponieść za ich założenie. Z nowym kotem też sobie poradzę. Proszę mi zaufać. Nawet jak wyskoczy, to przecież nic mu się nie stanie – koty spadają na cztery łapy, a moje piętro to dla kota bułka z masłem. Sąsiadce wyskoczył i wrócił cały i zdrowy. – jednym tchem wypowiedział kandydat na dom stały.
Ta rozmowa przedadopcyjna skończy się fiaskiem. Kociak poczeka na nowego zainteresowanego. Dlaczego? Bo niewiedza i świadoma ignorancja idą tu w parze, a ta druga dyskwalifikuje kandydata bezapelacyjnie. Gdy wydarzy się tragedia, DS zweryfikuje swoje podejście do zabezpieczeń, a ja nie chce, by królikiem doświadczalnym stał się mój tymczasowy podopieczny.
Nikt nie może ręczyć za swojego kota w 100%. To tylko zwierzę, u którego instynkt może wziąć górę nad wychowaniem. Niezabezpieczony balkon to ogromne niebezpieczeństwo, a uchylne okno jeszcze większe! Pieniądze? Siatki i blokady do okien kosztują, ale nie są to krocie. Każdy adoptujący kota musi być świadomy faktu, że zwierzę generuje koszty. Sterylizacja czy szczepienia przecież też są drogie.
Koty zazwyczaj spadają na cztery łapy, ale przy wyskoku z wysokiego piętra nie uchroni go to przed kalectwem lub śmiercią. Nawet jeśli jakimś cudem skok nie zaszkodzi jego zdrowiu, to i tak możemy kota nigdy nie odnaleźć…
Mam świadomość, że najbardziej rygorystyczne warunki adopcyjne nie uchronią moich podopiecznych przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Wiem coś o tym, bo już kilku nie uchroniły… 😦 Staram się jak mogę i przyznam, że robię to nie tylko dla nich, ale również dla siebie. Każda docierająca do mnie zła wiadomość z domu stałego obarcza mnie poczuciem winy i niszczy cząstkę mojej społecznikowskiej duszy…