Z takim facetem nigdy nie ma nudy. Samiec alfa, który w swym kocim języku ma kilkadziesiąt odgłosów, dźwięków, sygnałów, na to, by zakomunikować reszcie futer, że jest niezadowolony z ich bliskiej obecności. Z drugiej strony, gdy tylko widzi człowieka, zamienia się w rozbawionego, szczęśliwego kociaka, który godzinami mógłby się tulić, mruczeć, fikać koziołki, robić „ciacha”, strzelać „baranki”.
Zabawki? Standardowo, jak u każdego szanującego się kociaka – są ważne, szczególnie piórko, myszka z kocimiętka, szeleszczący tunel i drapak. Ale mało który kociak ma na swoim koncie taką zażyłość z wodą, jak Hirek. Wyglądem mu daleko do tureckiego vana, ale po jego wariactwach podczas mojej kąpieli, uważam, że duszą spełnia wymogi rasy w stu procentach.
Ma też swoje fanaberie, jedne lepsze, drugie gorsze… Hirek nie toleruje byle jakich, kocich karm „fastfoodowych”. Chłopak z ulicy, który zna się dobrej kuchni ;D Nie polubił się też z krytą kuwetą, którą uważa za zbytnią ekstrawagancję. Woli tradycyjną, z lepszym widokiem. W końcu samiec alfa musi mieć oko na wszystko.