– „Dzień dobry, czy tu dają domki?” – zapytała piękna, tajemnicza nieznajoma, otarła się o nogi doktora Aleksandra i wygodnie rozgościła na kanapie w klinice weterynaryjnej. Nie było innego wyjścia. Jej powalający urok, ruchy modelki i niczym nieskrępowana swoboda bycia uruchomiła armię ludzi do poszukiwań najlepszego domu na świecie. Zadanie z pozoru czasochłonne okazało się proste jak barszcz, bo piękność podczas sesji zdjęciowej powaliła na kolana resztkę tych, którzy na kolana nie padli już wcześniej. W ciągu jednego dnia domki biły się o dziewczynę. Ostatecznie Klara (bo tak została ochrzczona) pojechała do nowych opiekunów do Łodzi, a jej historia ruszyła rykoszetem lawinę kolejnych adopcji… czarnych i nieczarnych kotek. 🙂