Ringo zabrał zabawki i pojechał w siną dal 🙂 Każdy w końcu odjeżdża… A my zostajemy w nadziei, że dane nam będzie chwilkę odpocząć…
No oczywiście, że kłamstwo! 🙂 Już się rozglądam i kombinuję. W drodze do osiedlowego marketu, w którym robimy zakupy, od kilku dni napotykam na małe cudeńko przemykające z piwnicznego okienka do sterty piasku i z powrotem. Dobrze wychowana dama swoje potrzeby załatwia poza miejscem zamieszkania. Czarna z rudymi maźnięciami (zwane tudzież szylkretowym umaszczeniem), okrąglutka, mała dziewczynka, całkowicie ignorująca ludzkich przechodniów, na próby nawet najdelikatniejszego „kici kici” znika błyskawicznie w czeluściach piwnicznego okna. Coś mi się jednak zdaje, że jestem bardziej przebiegła od niej…
Zbieram sprzęt i obmyślam plan. Czas zapolować!