Czas zapolować!

Ringo zabrał zabawki i pojechał w siną dal 🙂 Każdy w końcu odjeżdża… A my zostajemy w nadziei, że dane nam będzie chwilkę odpocząć…

No oczywiście, że kłamstwo! 🙂 Już się rozglądam i kombinuję. W drodze do osiedlowego marketu, w którym robimy zakupy, od kilku dni napotykam na małe cudeńko przemykające z piwnicznego okienka do sterty piasku i z powrotem. Dobrze wychowana dama swoje potrzeby załatwia poza miejscem zamieszkania. Czarna z rudymi maźnięciami (zwane tudzież szylkretowym umaszczeniem), okrąglutka, mała dziewczynka, całkowicie ignorująca ludzkich przechodniów, na próby nawet najdelikatniejszego „kici kici” znika błyskawicznie w czeluściach piwnicznego okna. Coś mi się jednak zdaje, że jestem bardziej przebiegła od niej…

Zbieram sprzęt i obmyślam plan. Czas zapolować!

Się „zakacamy”?

Kuku sobie siedział, siedział i czekał na dom. Z każdym dniem dopisywaliśmy do jego ogłoszenia coraz to więcej wymagań i obwarowań. Początkowo było to działanie nieświadome… z czasem zabieg całkowicie celowy… Jednak dopiero kilka dni temu padło głośno to, co każde z nas myślało po cichu – „Zdejmujemy ogłoszenia Kuku. Przecież on już od dawna jest NASZ i doskonale o tym wiemy”. Uff.

Kuku był nam pisany. Szybko załapał na czym polega prowadzenie domu tymczasowego i w ciągu kilku tygodni, bez pytania kogokolwiek o zgodę, zmienił swój status z „podopiecznego” na „opiekuna”. Każdego kota, który przybywał do nas traktował jak swojego podopiecznego. Troskliwe zajmował się jego oprowadzaniem po mieszkaniu, myciem futra. Pilnował przy jedzeniu. Przytulał do snu i pędził z pomocą, gdy ten z nieznanych przyczyn „rozdarł się” w drugim końcu mieszkania. Idealny wolontariusz 🙂

Poza tym… zawsze marzyłam o czarnym kocie 😀

Ringo vel Miecio

Mietek – idealny kandydat, dla kogoś, kto szuka kota spełniającego następujące warunki:
– potężne rozmiary i grube łapy,
– wielkie, „mysie” uszy,
– nachalna wylewność w okazywaniu uczuć,
– bezkonkurencyjna zdolność do niszczenia piórek na patyku,
– niewybredny i nieokiełznany apetyt,
– bezdyskusyjna uległość przy zabiegach higienicznych i wizytach weterynaryjnych 🙂

Tymczas za tymczasem

Trudno jest przewidzieć, kiedy na horyzoncie pojawi się wymarzony dom dla tymczasowego kota. Przy kotach niepełnosprawnych, to jeszcze bardziej karkołomne zadanie. Najlepiej założyć, że taki maluch trochę u nas zabawi i jest też takie prawdopodobieństwo, że z malucha zrobi się staruch, a przynajmniej nastolatek 😉

Trusi się jednak poszczęściło. Nie zasiedziała się dziewczyna długo. A dom do którego trafiła? Takiego miejsca życzyłabym sobie dla każdego mojego podopiecznego.

Trusia zamieszkała na Mokotowie w stolicy, a jej miejsce szybciutko zajął kolejny kociak. Ringo ma pół roku i wygląda jak klon słodkiego Lolka, ale jest większy… znacznie większy… znacznie, znacznie większy… Trochę drżę na myśl, co z niego wyrośnie ;D

Może weźmie go jakiś wielbiciel olbrzymich, dzikich kotów, który zapragnie mieć nieco zminiaturyzowany ich odpowiednik w swoim M 😀