Te długie łapy, smukła sylwetka, piękne, wielkie uszy i mądre spojrzenie. Zakochałam się! Zakochałam się na zabój! I impas totalny. Obiecałam sobie, że nigdy nie kupię zwierzęcia… NIGDY! A tu obiekt moich westchnień kosztuje i to sporo. Nawet jak będę w posiadaniu takiej kwoty, to i tak nie wydam jej ja kupno kota, więc będę cierpieć męczarnie wieczne.
Chyba, że… chyba, że ktoś się nade mną zlituje i mi takiego podaruje. Są jacyś chętni? Hmm? Tak myślałam… 😦
Na wszelki wypadek powtórzę – czarny orientalny krótkowłosy kocur…
Mi też tak raz orientalne krótkowłose, raz main coony się śnią 😉 A na jawie jest Ryszard i Marchew… i wtedy myślę sobie, że one jednak konkurencji nie mają 😉
Co racja, to racja…