Profesjonalny warsztat

Rzuciłam się w wir filcowego szycia. Nie przypuszczałam, że tak mnie to pochłonie. Zawsze uciekałam na widok igły zarówno lekarskiej, jak i krawieckiej 😉 Kolorowe materiały, szpulki z kordonkiem i muliną, błyszczące koraliki, a na końcu… poważny Filcur srogo zerkający na swojego Dżepetta. 

Oczywiście bez silnego motywatora obejść się nie może…

Zabawy z filcem, czyli Filcury i Filciątka

Słomiany zapał, którego jestem niezbyt dumną posiadaczką, zmusza mnie do notorycznych poszukiwań nowych bodźców i inspiracji. Aby całkowicie nie znienawidzić jednej rękodzielniczej techniki muszę ją na jakiś czas zarzucać i zajmować się czymś zupełnie nowym. Potem z przyjemnością do tego wracam.

Zauroczona Filcotkami (niedługo stanę się szczęśliwą „opiekunką” jednego z nich) postanowiłam spróbować swych sił w materii filcowej. Na początek brochy…



Znaleziątko

Czy w wymuskanym blogu, gdzie urocze kociaki zerkają z każdej fotografii, jest miejsce na smutek i cierpienie? Kierować się tym, co inni chcą oglądać, przy czym wypoczywają, relaksują się i regenerują, czy tym co zobaczyć powinni? Moją intencją rozpoczynając przygodę z blogowaniem, było pokazanie prawdziwych emocji, które towarzyszą prowadzeniu domu tymczasowego oraz pracy na rzecz bezpańskich zwierząt. Ostrzegam więc – nie zawsze będzie cukierkowo…

Praca wolontariusza fundacji prozwierzęcej, to nie tylko przytulanie mięciutkich futerek, a właściwie – przede wszystkim nie to. Mając duszę społecznika, czując potrzebę pomagania, trzeba mieć świadomość, że niejeden obrazek, którego będziemy świadkiem zmrozi nam krew w żyłach lub przynajmniej nas mocno zasmuci.

Początkowo wydawało mi się, że widok chorego zwierzęcia, krwi, odchodów czy zabiegu operacyjnego będzie czymś czego „nie przeskoczę”. Teraz wiem, że dla dobra zwierzęcia włącza mi się tryb „cold bitch” i jestem w stanie przetrzymać wiele. Może później, gdy już emocje opadają, czasem coś pęknie, zejdzie powietrze, popłynie łza. Wtedy to już nie ma większego znaczenia, bo zadanie zostało wykonane.

Od wczoraj leczymy malutkie „znaleziątko” – czarną dziewczynkę napotkaną, gdy leżała bezwładnie na środku chodnika. Kotka jest bardzo chora, ale walczymy i teraz tylko to się liczy…

Lolo

Spójrzcie w te oczy i przyznajcie się szczerze.

Czy da się odmówić takiemu spojrzeniu? Lekko przymknięte, maślane oczka błagające, by wziąć go na kolana i głaskać, drapać, przytulać… godzinami. Tak godzinami! Takiego miziaka jak Lolo koci świat dawno nie widział. To kot, który mógłby żyć pieszczotami. Szukamy mu domu, ale to nie będzie takie proste. Potrzebna jest osoba, która ma czas, by zapewnić temu słodziakowi pożądaną przez niego codzienną porcję czułości.

Ogłoszenie

ODDAM W DOBRE RĘCE
Dwuletnie dziecko

Kociak, który zamieszkał w naszym domu nie toleruje dziecka i je uczula. Opieka nad nowym zwierzakiem powoduje, że nie mam czasu dla dziecka. Ponadto istnieje obawa, że dziecko może zrobić krzywdę kici. Ze względu na bezpieczeństwo obojga, dziecko jest trzymane w klatce. Jeśli w ciągu tygodnia nie znajdzie się dom dla dziecka, zostanie oddane do sierocińca lub uśpione.

Zapach lasu

– Już sobie poleżałeś. Wyłaź! Teraz moja kolej!
Kuku bezskutecznie próbuje wyjąć Lola  z koszyka pachnącego świeżymi grzybami…

Wszelkie zapachy „parkowo-leśne”, to dla kota nie lada gratka. Kasztany i żołędzie już były i się znudziły, a las…mmmm…las chłopaki czują pierwszy raz w swoim życiu.

Uroki jesieni

Nie dla wszystkich jesień jest depresyjną porą roku. Jesienne barwy, zapach palonych liści, pola zaorane w brązową kratę, pieczone ziemniaki, turlające się po mieszkaniu kasztany, wycieczki na grzyby, miękkie, kolorowe swetry i nieśmiało pojawiający się zimowy podszerstek na kocich grzbietach…

Koniec retrospekcji

W tempie ekspresowym pokazałam co było, by teraz… z pełną premedytacją, dzień po dniu, z najdrobniejszymi szczegółami, psychopatyczną precyzją rozpływać się nad urokami i zasmucać nad problemami „tymczasownia” 😉

A poważnie? Pewnie będzie tak, że w zależności od chęci, biometu oraz natłoku pracy zawodowej i fundacyjnej (tak, tak, dom tymczasowy, to tylko kropla w morzu) raz spłodzę kwiecisty elaborat, raz powalę stylistyką częstochowską, innym razem bąknę pod nosem lub zamilknę na dni kilka.

Skąd dualizm formy w wypowiedziach? Bo odwalamy robotę „my”, a blogowym ekshibicjonizmem zajmuję się „ja”.

Koniec retrospekcji, to początek Lolo i Kuku